Moja historia

Moja historia z książkami zaczęła się już dawno temu. Jako mała dziewczynka, naprawdę bardzo lubiłam czytać. Wtedy jeszcze nie miałam tej świadomości, spostrzegłam ją dopiero podczas mojej dziecięcej nudy. Wzięłam wtedy książkę o Kubusiu Puchatku, i zaczęłam czytać. W temacie mojego dalszego wczesnego dzieciństwa, to prawie wszystko. Pozostałe styczności z książkami zostawały niezmienne. Czytałam małe, chude książki z obrazkami oraz dużymi literkami. Później, gdy miałam osiem lat, wyjechałam do Sanatorium a mama kupiła mi dwie nowe książki, które były już nieco grubsze, i miały mniejsze literki. Były one częściami tej samej historii. Nosiły one tytuły :  "Rodzina Połamackich", oraz "Połamany świat rodziny Połamackich". W wieku jakichś wczesnychh dziesięciu lat,za radą przyjaciółki, Kai, zapisałam się do Biblioteki Publicznej, gdzie sama wypożyczałam sobie książki. Były one typu książek "Hannah Montana" i podobne. Zaczęłam czytać serię książek, której niestety nie pamiętam tytułu. Pamiętam jedynie ,że przeczytałam wszystkie, oprócz tej, która wydała mi się "zbyt gruba". (Z mojej strony to żałosne, ponieważ książka miała wtedy jakieś prawie dwieście stron.. :D) Wydaję mi się ,że wtedy nastąpiła przerwa w czytaniu książek, ponieważ zbliżały się wakacje. Po wakacjach nie czytałam ich zbyt dużo. Może pojedyncze książki, których nie pamiętam, nie zapisałam w pamięci.. Następną książkę, jaką pamiętam ,że przeczytałam, jest "Kawa z Kardamonem", i jej druga część. Była to książka która miała oczywiście więcej stron, mniejsze już o wiele literki, oraz była pozbawiona obrazków. Gdy miałam jedenaście lat, Kaja pożyczyła mi moją pierwszą w życiu książkę, która nie miała stu, czy dwustu pięćdziesięciu kartek. Było ich raczej trzysta. Lub coś koło tego.Pamiętam ,że gdy ją czytałam, była zima. Książka ta była bardzo popularna, tak samo jak np. "Gwiazd naszych wina". Była to książka o tytule "Love, Rosie". Zakochałam się w tej książce. Ale jeszcze bardziej zakochałam się w czterech książkach, PRZECUDOWNEJ SERII, od której nie mogłam oderwać wzroku i czytałam ją dzień i noc. Pożyczyłam ją od Kai na początku stycznia, 2015 r. Miałam już wtedy dwanaście lat. Była to seria, której pierwsza książka nazywała się "Szeptem", przechodząc przez "Crescendo" i "Ciszę", zatrzymując się na "Finale". Była to przepiękna książka. Jedna z najlepszych, które dotąd czytałam. Ta seria jest już całkowicie serią składającą się z książek przeznaczony dla nastolatków. Nie ma ona pięćdziesięciu, stu,  dwustu, lub trzystu stron. Dla współczesnej młodzieży, wliczając też mnie i mój rocznik, ta książka wcale nie jest aż tak gruba. Po przeczytaniu jej stwierdziłam ,że nie ma szans na to abym brała się za kolejną książkę. Przeżywałam w myślach całą książkę jeszcze raz, i łączyłam początek pierwszej części z końcem ostatniej. To było niesamowite. W końcu po jakimś czasie kupiłam sobie (dość nudną i głupią jak się później okazało) książkę, która miała wiele części, ale przeczytałam tą jedną tylko w połowie. Była tak chuda, że wzbudziło to we mnie odrazę po jakimś czasie. Na tej książce znowu zrobiłam sobie przerwę od czytania. Jednakże bardzo krótką, ponieważ w pomiędzy czasie na tak zwanym C.P.O.S-ie   (C.P.O.S. - Co Piątkowy Obchód Sklepów, jest tradycją moja i Kai od bardzo dawna. Polega ona na tym ,ze zawsze w piątki spotykamy się, i łazimy po sklepach.), zauważyłam boską książkę. Niestety wtedy na parę weekendów z rzędu musiałam wyjechać do babci, dlatego nie obyła się kilka C.P.O.S-ów, i nie mogłam jej sobie kupić. Kiedy to się skończyło, i przechodziłam obok empiku, zobaczyłam ,ze znowu książka jest w sprzedaży. Wreszcie ( w okresie marzec/kwiecień)  kupiłam tą książkę. Książkę z serii "Mroczna Bohaterka". A właściwie kupiłam oby dwie części. Pierwsza miała tytuł "Kolacja z wampirem", a druga "Jesienna Róża". Książki mają po ponad pięćset stron, dlatego jestem zadowolona z zakupu. Tych dwóch książek, NIGDY NIE ZAPOMNĘ. Na pewno jest bardzo wiele książek które pomijam w tym wpisie, ale to chyba oczywiste ,że czytałam tak wiele książek ,że nie można ich zliczyć, a tym bardziej zapamiętać! Nie wiem co sprawia ,że wszystkie książki które do tej pory wybieram, tak bardzo mi się podobają. Przypuszczam ,że zawdzięczam to mojemu instynktowi, który podpowiada mi zawsze, jaką książkę wybrać. Od tamtych dwóch książek, nie było czasu czytać kolejnych. Nadeszła szkoła, pierwsza gimnazjum. Przechodzimy już do czasu teraźniejszego. Od września 2015 r. zaczęłam naukę w gimnazjum. Tak, mam dwanaście lat. I tak, chodzę do pierwszej gimnazjum. Dlaczego? Ponieważ do szkoły podstawowej, poszłam o rok wcześniej - jako sześciolatek. Ale to zupełnie nie na temat! Tak więc wracając, trzy dni temu byłam w bibliotece oraz w sklepie, i łącznie mam dzisiaj pięć nowych książek do czytania. Z biblioteki są dwie. "Hopeless", oraz "Niebo jest wszędzie". Dziś skończyłam czytać Hopeless. Jest to chyba najlepsza książka którą dotąd czytałam. Nawet nie jestem w stanie opisać jej tu. Jest po prostu tak piękna.. Pozostałe trzy książki noszą tytuły "Świadek", "Gdzie jesteś, Jimmy?" oraz "Powrót na wyspę". Z opisu najlepsza jest "Świadek", więc zabieram się za nią gdy tylko skończę czytać "Niebo jest wszędzie". No cóż, oto moje przygody z książkami do teraz. Moja siostra wygania mnie właśnie od komputera więc chyba za długo piszę :D . Mam nadzieję ,że jeżeli jesteś w tej zakładce po to, aby poznać moją historię, udało mi się to zrobić. Pochwal się swoją historią w komentarzu, jeżeli jesteś tak wielkim miłośnikiem książek jak ja, bardzo chętnie przeczytam i dowiem się coś na twój temat. Pozdrawiam, i dziękuję za przeczytanie tego wpisu. :)

2 komentarze: